poniedziałek, 15 grudnia 2008

SZEF NA WYSPIE

To byly dni czystego relaksu i nic-nie-robienia. Nikt nikogo nie zabil, nikt nie szalal, nawet wielbicielki Szefa jakos sie pochowaly...
Oto pobyt Szefa na wyspie (wyspie, ktora jeszcze nie jest Szefa). Wyspa nalezy do pewnego goscia nazwiskiem Chang. Niektore informacje z pewnych zrodel mowia, ze Chang nawet nie jest czlowiekiem. Jest samym mozgiem, zamknietym w sloiku, do ktorego podlaczone sa macki, kontrolujace sytuacje na calej wyspie. Szef jak o tym uslyszal, zanotowal to zaraz w notatniku, prawdopodobnie zobaczyl to jako swoj plan na przyszlosc.
Szef i Zolnierz Dwa na molo wyspy:
Czy kazdy zauwazyl, ze Szef sprawil Zolnierzom radia kulkowe, aby mieli lacznosc miedzy soba w trakcie wykonywania misji zleconych przez Szefa?

Oto budynek, w ktorego podziemiach ma byc strzezony sloik z mozgiem Changa:

Na samym poczatku Szef kupil od miejscowych Murzynow psa...

Niestety, pies okazal sie wyjatkowo glupi i zupelnie nie reagowal na wydawane przez Szefa komendy. (Szef przyzwyczail sie do Zolnierzy-Jelopow, ktorzy od razu wykonuja polecenia Szefa). Pies po trzech dniach uciekl i tyle zesmy go widzieli...

W trakcie pobytu na wyspie, zeby zolnierze sie nie nudzili, Szef wyslal ich z bronia palna z misja na sasiednia wyspe. Niestety szczegoly misji Szefa musza pozostac tajemnica. Po powrocie Szef zrobil Zolnierzom zdjecie. Niestety, warunki (wiele ciekawskich par oczu wkolo) nie pozwolily na rozwiniecie koca, w ktorym skrywala sie TBS (,,Tajna Bron Szefa,,). ZOlnierz OLo na polecenie Szefa zajmowal sie aprowizacja Szefa w swieze rybki:Ale Szef notorycznie zamiast jesc rybki, dokarmial nimi miejscowych Murzynow. Sam wolal zywic sie o Dona Corleone. Don Corleone (zwany przez Szefa ,,dziadziusiem,,) po burzliwej karierze w Nowym Jorku upozorowal swoja smierc, i osiedlil sie na wyspie, gdzie zalozyl restauracje...Po sutym posilku Szef spedzal Czas Szefa oddajac sie ulubionemu hobby, czyli odurzeniu sie uzywajac pewnej tajemniczej mieszanki chemicznej Szefa produkowanej w berlinskich laboratoriach oraz alkoholu...
o

4 komentarze:

karla pisze...

nie mogę, te Wasze historyjki mnie rozwalają ;)

Tomek pisze...

Widze ze Szef zupelnie tak samo jak ja ma problemy z Zetas, tylko ze za nim Zetas sie uganiaja - szczesciarz, a ode mnie uciekaja - w przedswiatecznej, zakupowej bieganinie.

kuba pisze...

się chłopaki "żółwi nińja" naoglądaliście, prawa ręka mózgu w słoiku to pewnie Shreder, hi hi

a swoją drogą cóż to za kolczastego potwora złapaliście tam na harpun?

bart pisze...

no i to jest przwdziwa wyprawa , a nie tylko nurkowanie

pozdrowienia dla SZEFA i rzolnierzy dwoch

zajebiste teksty, nie mowiac o atrakcjach

p.s. dopiero dzis niejaki JB zamiescil na swoim blogu ( po mojej prosbie ) link do waszego bloga