wtorek, 22 września 2009

Szefie, kiedy wrocisz????

Szefie, nie-powiemy-co-to-za-kraj ale ten kraj apeluje o powrot Szefa. Zle sie dzieje bez Szefa. Nawet artysci dolaczyli do apelu o powrot Szefa w domowe pielesze!

Wielki Vicente Fernandez...



Nawet nieszczesni Surenos z LA do ktorych Szef ostatnio strzelal pisali, ze bardzo by chcieli do Szefa dolaczyc i ze nie czuja zadnej urazy do tak wielkiego obywatela nie-powiemy-jakiego-kraju.




Los Zetas tez uprawiaja muzyke... Uwaga, zeby zobaczyc film trzeba miec konto na youtube i potwierdzic wiek dorosly. Bo to nie dla dzieci piosenka...

poniedziałek, 14 września 2009

Szef i interesy bananowe w Polsce

Te zdjecia dokumentuja wycinek interesow bananowych oraz zabaw Szefa w Polsce. Szef nie jest jeszcze w kraju tak znany, jak w kregach bananowych Ameryki Lacinskiej, co czesto powoduje problemy z roznymi cwaniaczkami, nie uznajacymi jeszcze pozycji Szefa. Stad Szef otacza sie coraz wiekszym kregiem Zolnierzy, ktorzy kasuja bezpardonowo wszystkich, ktorzy maja odwage naruszyc dobry humor Szefa lub nadwyrezyc jego cierpliwosc. Zdjecia te zostaly przyslane przez polskich Zolnierzy Szefa do poludniowoamerykanskich Zolnierzy Szefa aby pokazac, ze Szef wciaz dziala. Ostatnia ambicja Szefa jest zamienic kraj w zimnej Europie w stolice bananowych interesow na skale swiatowa.

Plantacje bananow w Polsce - czy taka jest przyszlosc tego kraju? Szef wozony jest motorowka i wybiera nowe ziemie pod plantacje Szefa. Odbywa sie to sprawnie. Szef tylko wskazuje palcem, a jego ludzie zalatwiaja reszte:

A oto i Szef we wlasnej osobie:

Lokale z panienkami sa, jak zawsze, ulubionym miejscem w ktorym Szef spedza wieczory i omawia interesy.


To oczywiscie Szef, a to w jego reku to banan, pierwszy z bananow Szefa wyprodukowanych w kraju. ,, Zamienie ten kraj w republike bananowa w dwa do czterech lat,, zapowiedzial Szef. A Szef jak wiadomo, ma zawsze racje.

Szef prowadzacy rozmowy Szefa z czlowiekiem Szefa. Nie wiadomo o czym rozmawiali, lecz szelmowski usmiech na twarzy Szefa daje spore pole do domyslow...Szef i nowi Zolnierze Szefa:
Zycie Szefa pelne jest niebezpieczenstw i nie stanowi bynajmniej samej zabawy... Wielu sadzi, ze Szef jest czlowiekiem z natury niepozornym. Tutaj widac, jak mimo zakladania mata leo Szefowi, Szef stoi niewzruszony jak ze stali. Szef jest niezniszczalny!
Za to w miare jak rosnie slawa Szefa, rosnie tez w postepie geometrycznym liczba fanek Szefa, zwanymi tez Wielbicielkami Szefa. Cos sie wydaje, ze to wlasnie wielbicielki Szefa powoduja, ze tak przeciaga sie pobyt Szefa w starym kraju... I nie ma sie co temu dziwic.
Raz zdarzyla sie okazja zrobienia zdjecia sytacji w ktorej Szef odrzucil na chwile powage Szefa z ktorej jest tak znany...

...A i Zolnierze Szefa od czasu do czasu moga sobie pozwolic na rozluznienie...




















Jak bedzie wygladal pomnik ku czci Szefa? Tak...

Czy tez moze lepiej tak?

Tak bliskie spoufalanie sie Fanki z Szefem wzbudza czujnosc Zolnierza, ale Szef mowi - spokojnie, spokojnie Zolnierzu, ja jej pozwalam!

środa, 9 września 2009

Przygody w Amazonii

Pewnego dnia Szef obudzil sie na kacu, i zadzwonil do nie-powiemy-jakiego-kraju. Kraj ten jest dla Szefa o tyle istotny, ze znajduje sie w nim rezydencja Szefa. (dla wiernych czytelnikow - tak, to ten sam kraj w ktorym Szef mieszka otoczony fabrykami bananow oraz gdzie w sasiednim miasteczku mieszka okolo miliona wielbicielek Szefa).

Zolnierz Lucas, zajmujacy sie pod nieobecnosc Szefa pilnowaniem domu Szefa, odebral telefon. Zolnierz zostal strozem domu Szefa an czas podrozy Szefa do Polski. Podroz ta miala trwac tydzien-dwa, ale przedluzyla sie do wielu miesiecy. Zolnierz jednak nie narzekal, poniewaz praca nie jest zbyt ciezka, a wsrod obowiazkow czlowieka strzegacego domu Szefa sa takie elementy, jak:

- korzystanie z zasobow baru Szefa.

- siedzenie na fotelu Szefa.

- otwieranie zlotej klatki Szefa aby wypuscic... no, zreszta niewazne.

- wyjazdy na patrole samochodami Szefa wkolo domu Szefa. Patrole siegaja czasami tak daleko, jak do Cancun, Mexico City, a raz nawet do Las Vegas. Po cholere tak daleko patrolowac, nikt nie wie, ale podobno swoje znaczenie ma fakt, ze Szef placi za banzyne...

- Odwiedzanie wielbicielek Szefa i tlumaczenie im, dlaczego Szef jeszcze nie wrocil z ,,konferencji w Europie,, i czy w zwiazku z tym nie pociesza sie towarzystwem zwyklego Zolnierza Jelopa...

- ... uciekanie pod spadajacymi nozami, walkami do ciasta, talerzami i garnkami, ktorymi obrazone wielbicielki Szefa ciskaja w bezczelnego Zolnierza.

- ... i inne tym podobne rozrywki. Mozna wiec powiedziec, ze praca w ochronie domu Szefa to czysta przyjemnosc, w przeciwienstwie do ciezkich i wymagajacych zadan, ktorymi zwykle Szef czestuje swoich Zolnierzy zapewniajac tym samym, aby sie nie nudzili.

- Haloooo? - odebral sluchawke Zolnierz Lucas.

- To ja, Szef.

- O jezu! - w tym momencie Zolnierz spadl na ziemie z lezaczka przed domem Szefa i rozlal pieczolowicie przygotowane cuba libre ktorym rozpoczyna sie kazdy pracowity dzien przy pracy w ochronie domu Szefa.

- Nie zaden jezu, a ja, Szef - wycedzil nerwowo Szef - co tam robisz, Zolnierzu?

- No Szefie, wiadomo - pracuje. Pilnuje domu Szefa przed zakusami wrogow Szefa. Kupa pracy, jak zwykle. Jestem niezwykle zmeczony, ale wiadomo - sluzba! A wrogowie Szefa wciaz knuja jak dostac sie do domu.

- Jakby moi wrogowie nie wiedzieli, ze pod nieobecnosc Szefa bezsensem byloby atakowac dom Szefa - stwierdzil Szef.

- No tak - zgodzil sie Jelop Zolnierz i zmienil temat - Z czym Szef dzwoni? Jak przebiegaja sprawy w Polsce? Czy Szef niedlugo bedzie wracal w domowe pielesze? - zapytal.

- E, nie. Szef ma za duzo wielbicielek oraz interesow w Polsce, zeby wracac na to tropikalne zadupie. Banany rosna zdrowo i bez mojej obecnosci.
- Uff.. To znaczy, szkoda Szefie, bardzo zaluje, bo dawno juz Szefa nie widzialem - przypochlebil sie Zolnierz.

- To sobie zobacz zdjecie Szefa na blogu Szefa, Jelopie - powiedzial Szef - dosyc tych pierdul. Jest robota. Jest pomysl. Nowy pomysl Szefa. Jak wiesz Zolnierzu, mamy wiele waznych interesow bananowych w rejonie Amazonii.

- Wiem Szefie, wiem. Naturalnie, naturalnie.

- No ale nie mamy tam zadnej realnej sily, rozumiesz o czym mowie?

Szef zaczekal, az informacja przeniknie do mozgu Zolnierza jelopa i zostanie tam przetrawiona.

- Potrzebna mi armia do dzialania w Amazonii. We wszystkich krajach. W Kolumbii, Wenezueli, Brazylii, Peru, no i naturalnie w Boliwii gdzie wciaz mam pewna wielbicielke ktora od kiedy raz mnie zobaczyla, wciaz o mnie mysli - rozmarzyl sie Szef, po czym kontynuowal - potrzebuje oddzialu MOCNYCH LUDZI. ODDZIALU STRACENCOW. UZBROJONYCH I NIEBEZPIECZNYCH. Beda wykonywac dla mnie misje w dzungli.

- Szefie, przy zasobach Szefa nie bedzie zadnego problemu ze zwerbowaniem odpowiednich ludzi. Ale Szefie, kto mialby tym oddzialem dowodzic?

- E, to nie problem. Wezmie sie ochotnika - stwierdzil Szef.

- No tak, ale przeciez zeby dzialac w takiej dzungli, gdzie jest goraco i niebezpiecznie, musialby to byc wyjatkowy fanatyk. Skad wezmiemy takiego ochotnika? - zaniepokoil sie zolnierz jelop.

- E, to zaden problem. Juz go mamy. Ty jestes tym ochotnikiem Zolnierzu.

- Ale Szefie... - Zolnierz o malo nie dostal zawalu w tym momencie.
- Nie dziekuj, nie dziekuj. Wiem, ze juz sie rwiesz do akcji. Jedz do najblizszych koszar, kup caly potrzebny sprzet, wez ludzi. Samolot juz czeka.

I tak Zolnierz chcac niechcac wyruszyl na kolejna misje Szefa...
Na poczatku nowo utworzony oddzial polecial do srodka dzungli, aby przygotowywac sie do misji i trenowac.
Przeplywanie rzeki na tratwie na ktorej plynie sprzet Szefa. Tekstem dnia jest okrzyk jednego z ludzi: PRAWIDZIWI MEZCZYZNI PRZEPLYWAJA RZEKI W BUTACH!


Trening kondycyjny - do uderzen maczeta:


A w obozie popisywanie sie, kto jest lepszy i sprawniejszy:

Wreszcie oddzial wyruszyl w malych grupach i w parach na ,,polowanie,, jak to nazywa Szef. W polowaniu chodzi o dopadniecie jak najwiekszej ilosci Zolnierzy konkurencji i pozbawienie ich glow. Glowy Szef zawsze prosi konserwowac i wysylac do rezydencji Szefa. Szef jest czlowiekiem przyszlosciowym, i planuje zrobic ,,muzeum wojen bananowych,, jak juz uzbiera wystarczajaca liczbe eksponatow.


Jeden z poscigow, final usuniety ze wzgledu na drastyczne tresci:



A To mial byc wiekopomny filmik ze sceny usuwania jednego z wrogow Szefa. Niestety Zolnierzom Jelopom pomieszalo sie w glowach od tej dzugli, i nie dosc ze zaatakowali wlasny oboz, to jeszcze dopiero po jakims czasie zorientowali sie, ze probuja zarznac jednego ze swoich...


Nowy plac zabaw Zolnierzy Szefa:

Misje Szefa nie sa lekkie...
Ale jak mawia Szef ,,Ludzie dziela sie na tych, ktorzy graja na fortepianach, i na tych, ktorzy nosza fortepiany,,.
Szefie, ja chcem do domu!