Jak o tym wspomniano w poprzednim wpisie, odbyl sie zjazd Szefa i jego Zolnierzy w sekretnym miejscu wsrod lasow Europy. Omawiano tam wazne sprawy zwiazane z handlem bananami, odbywaly sie pokazy filmow (w szczegolnosci kolumbijskie melodramaty i komedie romantyczne), dobrze jedzono i zdrowo pito (degustacje obejmowaly przede wszystkim zlota whisky). Obserwowalismy, jak sie trenuje mlodocianych harcerzy (na przyszlych zolnierzy szefa), no i jak zwykle, czesto-gesto Szef musial karcic zolnierzy za glupote lub opieszalosc w wykonywaniu rozkazow. Szef na te wybryki czesto musial "przymykac oczy"...
Nie obylo sie rowniez bez rozrywek nietypowych. Poniewaz panowala temperatura zaledwie minus 10, Szef stwierdzil, ze jest "za cieplo" i ze nalezy sie ochlodzic.
Udalismy sie nad najblizsze jezioro, i pod rozkazami Szefa, wybito w jeziorze dziure.
Szef sprawdzil osobiscie, czy dziura zostala wykonana odpowiednio...
...Po czym przetestowal na palcu temperature wody:
Potem wszyscy "ochotnicy" musieli skakac, biegac, i wykonywac inne podobne czynnosci pod okiem Komendanta:
Szef naturalnie przebral sie do kapieli pierwszy, pokrzykujac na zolnierzy, aby sie nie obijali:
- No ruszajcie sie, Zolnierze, ruszajcie sie!
Zolnierze az do tej pory nie wiedzieli, o co wogole chodzi. W tym momencie Szef nakazal wszystkim wskoczyc do wody. Poniewaz Zolnierze nie kwapili sie zbytnio, sam wskoczyl pierwszy, dajac przyklad. Oto nowy ulubiony sposob Szefa na "ochlode".
Kolejny wyjazd z Szefem, choc niedaleki, przyniosl kolejne doswiadczenia.
Zolnierze z Szefem dziekuja gospodarzom grodu za goscine. Nasz pobyt w Brzedni byl, jak mawia Szef, "przewspanialy".
wtorek, 23 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz