piątek, 27 sierpnia 2010

Droga Szefa i Zolnierzy przez dziki kraj...



Po szybkiej i sprawnej akcji w dzungli w Tingo Maria wyruszylismy na ,,dzika polnoc,,. Ludzie z Dirandro zapowiadali, ze cala droge do Cajamarca uda nam sie zrobic w jeden dzien. Nie za bardzo, kurwa...

Jazda zajela nam 5 dni. Dzien po dniu po wyjatkowo beznadziejnych drogach nad skrajem przepasci, wtaczajac sie na gore, potem zjezdzajac w doline tylko po to by zaraz znowu piac sie na niebotyczna gore. Ale taka jest cena za przezycie przygody. W koncu nikt nie zapowiadal, ze bedzie lekko latwo i przyjemnie, co nie? Nie jestesmy na orbiskowskiej wycieczce w Egipcie. Lejemy na luksusy i na wygody, gwizdzemy na ryzyko i niebezpieczenstwa. Jedyne czego sie boimy to nasz Szef. Ale to dlatego on jest szefem, a nie odwrotnie.

Szef czasem spi jak Leon Zawodowiec - na fotelu i bardzo czujnie:



Zabawa w banany to juz przeszlosc. Szef zajmuje sie teraz nowymi i duzo ciekawszymi interesami, co zapewnia jego Zolnierzom staly doplyw mocnych wrazen i zadan do wykonania. Ale jak ucina Szef wszystkie nazekania ,,przeciez place wam odpowiednio, zolnierze,,. Szef w Peru zainteresowal sie inna rzecza - ZLOTEM. Zamierza otworzyc kilka albo i wiecej kopalni zlota w pewnym odleglym od cywilizacji rejonie Peru.

Tu jest widok na rejon zlotonosny w ktorym beda staly kopalnie Szefa:



No i pozostaje zloto inkow, skarby czekajace na odkrycie, a do ktorych odkrycia Szef zebral aktualna ekipe zolnierzy i nakazal rozplanowac ekspedycje Klubowi Darien.



Wielogodzinna wedrowka wzdloz drogi, ktora byla na mapie ale... w rzeczywistosci byla dopiero w budowie.



Szef przekracza rzeke na wiadukcie po drodze, ktora jest na mapie.



Wreszcie po wielu dniach drogi dotarlismy do historycznej Cajamarki. Tu na samym poczatku Szef stwierdzil ze jest zmeczony i zarzadal, aby zolnierze zaniesli go na krajobrazowe wzgorze nad miastem.





CDN...

wtorek, 17 sierpnia 2010

SZEF W PERU


Szef jest w Peru i dziala mocno. Jak sie zaczelo - od przyjazdu Szefa z kandydatami na nowych zolnierzy do Limy. Na poczatku zadania kandydatow sa proste - musza nosic bagaz Szefa (ktory jest dosc ciezki, jako ze Szef nosi w nim swoj kompletny sprzet bez ktorego nie rusza sie do krajow trzeciego swiata).


W Limie nie tracilismy czasu. Pojechalismy do bazy peruwianskich Sil Specjalnych, gdzie Szef zalatwial odpowiednie wsparcie dla swoich dzialan w tym kraju. Na przywitaniu bylo bardzo goscinne przywitanie - NIE ZATRZYMYWAC SIE JEST ROZKAZ, ABY STRZELAC.



Finalnie jednak Szef jak zwykle mial wejscie tam, gdzie chce. Slawa szefa dotarla i tutaj, i cieszy sie on wielkim powazaniem za swoje osiagniecia w dzunglach w Amazonii.



Z Limy wyruszylismy po bardzo beznadziejnych drogach do miasteczka Tingo Maria, gdzie zostalismy bardzo mile przyjeci przez ludzi Dirandro. Na nastepny dzien zmontowano akcje, w ktorej mogl uczestniczyc i Szef, i jego zolnierze.



,,Wycieczka ekoturystyczna,, Szefa i jego ludzi (w znacznie zwiekszonej liczbie, jako ze rejon jest dosc goracy)


Szef i jego sprzet...


Sukces - odnalezienie fabryki kokainy. Szef byl bardzo zadowolony z wspolnego sukcesu...


Konsumpcja dobrego napitku po skonczonej akcji...





To sa tylko ulamki z tego, co sie dzieje kazdego dnia na ekspedycji organizowanej przez Klub Darien. Nie mamy niestety czasu na internet, aby wszystko dokladnie opisywac. Za kilka dni relacje bardzo sie poszerza, cierpliwosci!

wtorek, 23 lutego 2010

Szefa sposoby na kaca

Jak o tym wspomniano w poprzednim wpisie, odbyl sie zjazd Szefa i jego Zolnierzy w sekretnym miejscu wsrod lasow Europy. Omawiano tam wazne sprawy zwiazane z handlem bananami, odbywaly sie pokazy filmow (w szczegolnosci kolumbijskie melodramaty i komedie romantyczne), dobrze jedzono i zdrowo pito (degustacje obejmowaly przede wszystkim zlota whisky). Obserwowalismy, jak sie trenuje mlodocianych harcerzy (na przyszlych zolnierzy szefa), no i jak zwykle, czesto-gesto Szef musial karcic zolnierzy za glupote lub opieszalosc w wykonywaniu rozkazow. Szef na te wybryki czesto musial "przymykac oczy"...


Nie obylo sie rowniez bez rozrywek nietypowych. Poniewaz panowala temperatura zaledwie minus 10, Szef stwierdzil, ze jest "za cieplo" i ze nalezy sie ochlodzic.
Udalismy sie nad najblizsze jezioro, i pod rozkazami Szefa, wybito w jeziorze dziure.
Szef sprawdzil osobiscie, czy dziura zostala wykonana odpowiednio...

...Po czym przetestowal na palcu temperature wody:

Potem wszyscy "ochotnicy" musieli skakac, biegac, i wykonywac inne podobne czynnosci pod okiem Komendanta:


Szef naturalnie przebral sie do kapieli pierwszy, pokrzykujac na zolnierzy, aby sie nie obijali:


- No ruszajcie sie, Zolnierze, ruszajcie sie!

Zolnierze az do tej pory nie wiedzieli, o co wogole chodzi. W tym momencie Szef nakazal wszystkim wskoczyc do wody. Poniewaz Zolnierze nie kwapili sie zbytnio, sam wskoczyl pierwszy, dajac przyklad. Oto nowy ulubiony sposob Szefa na "ochlode".


Kolejny wyjazd z Szefem, choc niedaleki, przyniosl kolejne doswiadczenia.
Zolnierze z Szefem dziekuja gospodarzom grodu za goscine. Nasz pobyt w Brzedni byl, jak mawia Szef, "przewspanialy".

niedziela, 24 stycznia 2010

Wspomnienia o tym jak szef...

Kilka dni temu doszlo do historycznego spotkania Szefa i prawie wszystkich jego zolnierzy jelopow w pewnym sekretnym miejscu posrod lasow w jednym z zimnych krajow Europy.
Szczegoly spotkania pozostana okryte zaslona tajemnicy dopuki wreszcie zolnierze zajmujace sie dokumentacja fotograficzna tego wiekopomnego zjazdu nie naucza sie, jak przeniesc zdjecia z aparatu na komputer (to moze potrwac...bo za madrzy zolnierze to nie sa).
Glownymi dzialaniami podczas zjazdu byly nastepujace rzeczy (szykujcie sie na te relacje!):
- Szef medytujacy aby znalezc odpowiedz, jak pozbyc sie pewnego czarnego czlowieka zza oceanu. Szef medytowal tak bardzo, ze zolnierze znalezli go przyrosnietego lodem do podloza, nad ranem. Szef oczywiscie byl w swietnej formie, nawet nie zmarzl.
- Zolnierze jelopowaci ktorzy w ramach zagospodarowania czasu urzadzali miedzy soba bijatyki, i w trakcie tych zabaw ZNISZCZYLI BEZPOWROTNIE ULUBIONY KUBEK SZEFA.
Szefa gniew byl straszny, ale podobno minie po zalatwieniu nowego kubka.
- Kapiele w chlodnej wodzie dla lekkiej ochlody... Szef kazal i wskoczyl pierwszy dajac przyklad wiec zolnierzom nie pozostalo nic innego jak wskoczyc za Szefem.
- No i WSPOMNIENIA oczywiscie. A oto i one (materialy odzyskane cudem i po dlugim czasie):

Interesy bananowe w Gwatemali. Kierowca Szefa, ktory pod nieuwage Szefa prowadzil, jednoczesnie zabawiajac sie na swoim telefonie w popularna gre "w weza":



Szef posilajacy sie w przydroznym wyszynku:



Wielkie spotkanie Raula Jose, przedstawiciela klubu producentow bananow rejonu polnocnej Gwatemali. Podczas (zakrapianego a nawet ostro zalewanego) spotkania Raul Jose mowil:
- Ci wstretni Zetas chca, bysmy dla nich pracowali za bezcen.
- A to sukinsyny - odpowiedzial Szef.
- Nie chcemy wojny z Szefem. Wiemy, jak jest silny i sprytny. Tylko Szef moze nam pomoc w walce z Zetas. Tylko on ma tyle potegi, by sie z nimi mierzyc - wyznal Gwatemalczyk.
- Szef ma potege i ma chec, aby pomoc wam, i ma niechec do wrednych Zetas aby walczyc z nimi - zdecydowal Szef - Szef ma tez ochote szefa na zasoby Gwatemali, w szczegolnosci dotyczace pewnych tabletek, czy jest zrozumiale co Szef mowi, Raulu?
- Oczywiscie Szefie, oczywiscie - rozesmial sie Raul Jose, i od tej pory on ze swoimi ludzmi zaczal pracowac dla Szefa.



Stworzenie ukladu zostalo przypieczetowane tradycyjna popijawa, na ktorej wszyscy sie nieco rozluznili...



Tak to Szef zalatwial sprawy w Ameryce Srodkowej - bez przelania kropli krwi przejmowal cale kraje...

wtorek, 22 września 2009

Szefie, kiedy wrocisz????

Szefie, nie-powiemy-co-to-za-kraj ale ten kraj apeluje o powrot Szefa. Zle sie dzieje bez Szefa. Nawet artysci dolaczyli do apelu o powrot Szefa w domowe pielesze!

Wielki Vicente Fernandez...



Nawet nieszczesni Surenos z LA do ktorych Szef ostatnio strzelal pisali, ze bardzo by chcieli do Szefa dolaczyc i ze nie czuja zadnej urazy do tak wielkiego obywatela nie-powiemy-jakiego-kraju.




Los Zetas tez uprawiaja muzyke... Uwaga, zeby zobaczyc film trzeba miec konto na youtube i potwierdzic wiek dorosly. Bo to nie dla dzieci piosenka...

poniedziałek, 14 września 2009

Szef i interesy bananowe w Polsce

Te zdjecia dokumentuja wycinek interesow bananowych oraz zabaw Szefa w Polsce. Szef nie jest jeszcze w kraju tak znany, jak w kregach bananowych Ameryki Lacinskiej, co czesto powoduje problemy z roznymi cwaniaczkami, nie uznajacymi jeszcze pozycji Szefa. Stad Szef otacza sie coraz wiekszym kregiem Zolnierzy, ktorzy kasuja bezpardonowo wszystkich, ktorzy maja odwage naruszyc dobry humor Szefa lub nadwyrezyc jego cierpliwosc. Zdjecia te zostaly przyslane przez polskich Zolnierzy Szefa do poludniowoamerykanskich Zolnierzy Szefa aby pokazac, ze Szef wciaz dziala. Ostatnia ambicja Szefa jest zamienic kraj w zimnej Europie w stolice bananowych interesow na skale swiatowa.

Plantacje bananow w Polsce - czy taka jest przyszlosc tego kraju? Szef wozony jest motorowka i wybiera nowe ziemie pod plantacje Szefa. Odbywa sie to sprawnie. Szef tylko wskazuje palcem, a jego ludzie zalatwiaja reszte:

A oto i Szef we wlasnej osobie:

Lokale z panienkami sa, jak zawsze, ulubionym miejscem w ktorym Szef spedza wieczory i omawia interesy.


To oczywiscie Szef, a to w jego reku to banan, pierwszy z bananow Szefa wyprodukowanych w kraju. ,, Zamienie ten kraj w republike bananowa w dwa do czterech lat,, zapowiedzial Szef. A Szef jak wiadomo, ma zawsze racje.

Szef prowadzacy rozmowy Szefa z czlowiekiem Szefa. Nie wiadomo o czym rozmawiali, lecz szelmowski usmiech na twarzy Szefa daje spore pole do domyslow...Szef i nowi Zolnierze Szefa:
Zycie Szefa pelne jest niebezpieczenstw i nie stanowi bynajmniej samej zabawy... Wielu sadzi, ze Szef jest czlowiekiem z natury niepozornym. Tutaj widac, jak mimo zakladania mata leo Szefowi, Szef stoi niewzruszony jak ze stali. Szef jest niezniszczalny!
Za to w miare jak rosnie slawa Szefa, rosnie tez w postepie geometrycznym liczba fanek Szefa, zwanymi tez Wielbicielkami Szefa. Cos sie wydaje, ze to wlasnie wielbicielki Szefa powoduja, ze tak przeciaga sie pobyt Szefa w starym kraju... I nie ma sie co temu dziwic.
Raz zdarzyla sie okazja zrobienia zdjecia sytacji w ktorej Szef odrzucil na chwile powage Szefa z ktorej jest tak znany...

...A i Zolnierze Szefa od czasu do czasu moga sobie pozwolic na rozluznienie...




















Jak bedzie wygladal pomnik ku czci Szefa? Tak...

Czy tez moze lepiej tak?

Tak bliskie spoufalanie sie Fanki z Szefem wzbudza czujnosc Zolnierza, ale Szef mowi - spokojnie, spokojnie Zolnierzu, ja jej pozwalam!

środa, 9 września 2009

Przygody w Amazonii

Pewnego dnia Szef obudzil sie na kacu, i zadzwonil do nie-powiemy-jakiego-kraju. Kraj ten jest dla Szefa o tyle istotny, ze znajduje sie w nim rezydencja Szefa. (dla wiernych czytelnikow - tak, to ten sam kraj w ktorym Szef mieszka otoczony fabrykami bananow oraz gdzie w sasiednim miasteczku mieszka okolo miliona wielbicielek Szefa).

Zolnierz Lucas, zajmujacy sie pod nieobecnosc Szefa pilnowaniem domu Szefa, odebral telefon. Zolnierz zostal strozem domu Szefa an czas podrozy Szefa do Polski. Podroz ta miala trwac tydzien-dwa, ale przedluzyla sie do wielu miesiecy. Zolnierz jednak nie narzekal, poniewaz praca nie jest zbyt ciezka, a wsrod obowiazkow czlowieka strzegacego domu Szefa sa takie elementy, jak:

- korzystanie z zasobow baru Szefa.

- siedzenie na fotelu Szefa.

- otwieranie zlotej klatki Szefa aby wypuscic... no, zreszta niewazne.

- wyjazdy na patrole samochodami Szefa wkolo domu Szefa. Patrole siegaja czasami tak daleko, jak do Cancun, Mexico City, a raz nawet do Las Vegas. Po cholere tak daleko patrolowac, nikt nie wie, ale podobno swoje znaczenie ma fakt, ze Szef placi za banzyne...

- Odwiedzanie wielbicielek Szefa i tlumaczenie im, dlaczego Szef jeszcze nie wrocil z ,,konferencji w Europie,, i czy w zwiazku z tym nie pociesza sie towarzystwem zwyklego Zolnierza Jelopa...

- ... uciekanie pod spadajacymi nozami, walkami do ciasta, talerzami i garnkami, ktorymi obrazone wielbicielki Szefa ciskaja w bezczelnego Zolnierza.

- ... i inne tym podobne rozrywki. Mozna wiec powiedziec, ze praca w ochronie domu Szefa to czysta przyjemnosc, w przeciwienstwie do ciezkich i wymagajacych zadan, ktorymi zwykle Szef czestuje swoich Zolnierzy zapewniajac tym samym, aby sie nie nudzili.

- Haloooo? - odebral sluchawke Zolnierz Lucas.

- To ja, Szef.

- O jezu! - w tym momencie Zolnierz spadl na ziemie z lezaczka przed domem Szefa i rozlal pieczolowicie przygotowane cuba libre ktorym rozpoczyna sie kazdy pracowity dzien przy pracy w ochronie domu Szefa.

- Nie zaden jezu, a ja, Szef - wycedzil nerwowo Szef - co tam robisz, Zolnierzu?

- No Szefie, wiadomo - pracuje. Pilnuje domu Szefa przed zakusami wrogow Szefa. Kupa pracy, jak zwykle. Jestem niezwykle zmeczony, ale wiadomo - sluzba! A wrogowie Szefa wciaz knuja jak dostac sie do domu.

- Jakby moi wrogowie nie wiedzieli, ze pod nieobecnosc Szefa bezsensem byloby atakowac dom Szefa - stwierdzil Szef.

- No tak - zgodzil sie Jelop Zolnierz i zmienil temat - Z czym Szef dzwoni? Jak przebiegaja sprawy w Polsce? Czy Szef niedlugo bedzie wracal w domowe pielesze? - zapytal.

- E, nie. Szef ma za duzo wielbicielek oraz interesow w Polsce, zeby wracac na to tropikalne zadupie. Banany rosna zdrowo i bez mojej obecnosci.
- Uff.. To znaczy, szkoda Szefie, bardzo zaluje, bo dawno juz Szefa nie widzialem - przypochlebil sie Zolnierz.

- To sobie zobacz zdjecie Szefa na blogu Szefa, Jelopie - powiedzial Szef - dosyc tych pierdul. Jest robota. Jest pomysl. Nowy pomysl Szefa. Jak wiesz Zolnierzu, mamy wiele waznych interesow bananowych w rejonie Amazonii.

- Wiem Szefie, wiem. Naturalnie, naturalnie.

- No ale nie mamy tam zadnej realnej sily, rozumiesz o czym mowie?

Szef zaczekal, az informacja przeniknie do mozgu Zolnierza jelopa i zostanie tam przetrawiona.

- Potrzebna mi armia do dzialania w Amazonii. We wszystkich krajach. W Kolumbii, Wenezueli, Brazylii, Peru, no i naturalnie w Boliwii gdzie wciaz mam pewna wielbicielke ktora od kiedy raz mnie zobaczyla, wciaz o mnie mysli - rozmarzyl sie Szef, po czym kontynuowal - potrzebuje oddzialu MOCNYCH LUDZI. ODDZIALU STRACENCOW. UZBROJONYCH I NIEBEZPIECZNYCH. Beda wykonywac dla mnie misje w dzungli.

- Szefie, przy zasobach Szefa nie bedzie zadnego problemu ze zwerbowaniem odpowiednich ludzi. Ale Szefie, kto mialby tym oddzialem dowodzic?

- E, to nie problem. Wezmie sie ochotnika - stwierdzil Szef.

- No tak, ale przeciez zeby dzialac w takiej dzungli, gdzie jest goraco i niebezpiecznie, musialby to byc wyjatkowy fanatyk. Skad wezmiemy takiego ochotnika? - zaniepokoil sie zolnierz jelop.

- E, to zaden problem. Juz go mamy. Ty jestes tym ochotnikiem Zolnierzu.

- Ale Szefie... - Zolnierz o malo nie dostal zawalu w tym momencie.
- Nie dziekuj, nie dziekuj. Wiem, ze juz sie rwiesz do akcji. Jedz do najblizszych koszar, kup caly potrzebny sprzet, wez ludzi. Samolot juz czeka.

I tak Zolnierz chcac niechcac wyruszyl na kolejna misje Szefa...
Na poczatku nowo utworzony oddzial polecial do srodka dzungli, aby przygotowywac sie do misji i trenowac.
Przeplywanie rzeki na tratwie na ktorej plynie sprzet Szefa. Tekstem dnia jest okrzyk jednego z ludzi: PRAWIDZIWI MEZCZYZNI PRZEPLYWAJA RZEKI W BUTACH!


Trening kondycyjny - do uderzen maczeta:


A w obozie popisywanie sie, kto jest lepszy i sprawniejszy:

Wreszcie oddzial wyruszyl w malych grupach i w parach na ,,polowanie,, jak to nazywa Szef. W polowaniu chodzi o dopadniecie jak najwiekszej ilosci Zolnierzy konkurencji i pozbawienie ich glow. Glowy Szef zawsze prosi konserwowac i wysylac do rezydencji Szefa. Szef jest czlowiekiem przyszlosciowym, i planuje zrobic ,,muzeum wojen bananowych,, jak juz uzbiera wystarczajaca liczbe eksponatow.


Jeden z poscigow, final usuniety ze wzgledu na drastyczne tresci:



A To mial byc wiekopomny filmik ze sceny usuwania jednego z wrogow Szefa. Niestety Zolnierzom Jelopom pomieszalo sie w glowach od tej dzugli, i nie dosc ze zaatakowali wlasny oboz, to jeszcze dopiero po jakims czasie zorientowali sie, ze probuja zarznac jednego ze swoich...


Nowy plac zabaw Zolnierzy Szefa:

Misje Szefa nie sa lekkie...
Ale jak mawia Szef ,,Ludzie dziela sie na tych, ktorzy graja na fortepianach, i na tych, ktorzy nosza fortepiany,,.
Szefie, ja chcem do domu!