sobota, 22 listopada 2008

POLOWANIE NA KROKODYLE

Nastepnego dnia:

Szef po udanej zabawie z nowa dziewczyna Szefa udal sie na zasluzona sjeste przy meksykanskim jedzeniu oraz oczywiscie meksykanskiej muzyce.

Zolnierze zostali przez Szefa wyposazeni w kusze, maczety, oraz kajaki. Szef zazyczyl sobie, zeby zolnierze przyniesli mu krokodyle, albo chociaz jednego. Szef wyspecyfikowal, ze bestia ma byc nie mniejsza, niz metr.

Zolnierze obowiazkowo i zdyscyplinowanie oddalili sie od Szefa, aby wykonac zadanie w pobliskich dzunglach.




Zolnierze godzinami brodzili przez namorzyny, przeplywali bagna. Niestety, dopadli tylko jednego krokodyla. Zolnierz 2 strzelil do niego z kuszy, jednak nieopatrznie (Szef go nie dopilnowal, jelopa) zalozyl nieodpowiedni grot. Gad zostal przebity, lecz po krotkiej walce wyrwal strzale z ciala, i zwial.


Szef nie byl z nas zadowolony.Zolnierz 2 za kare musial stac przy lozku Szefa i spiewac mu meksykanskie kolysanki przez cala noc. Zolnierzowi numer 1 tez sie nie upieklo. Musial Szefa zabawiac jodlowaniem oraz tancem.


Szef jednak nie ma lekkiego zycia z takimi jelopami, jak my.

1 komentarz:

bastek pisze...

Ja tez chce sluzyc SZEFOWI znam kilka Tyrolskich piosenek były pod wieczkiem konserwy Tyrolskiej :)